Rumunia '07

Wyjazd do Rumunii na obóz wędrowny po górach dla starszych - to brzmi dumnie. Niestety zamiast planowanych osób 12 pojechały 4 - Michał R., Cielak, Delur i Grzesiek R. Zdjęcia już wkrótce, na filmy które nakręciliśmy trzeba będzie poczekać na pierwszy dłuższy wolny weekend...
Ale tak w skrócie: Najpierw Kraków nocą i za dnia (zawsze zatłoczony) potem 24 godziny w pociągu z fajnymi widokami i pierwszymi starciami z kaszką... Bukareszt - niecała doba, ale nie spodobało nam się tam. Strasznie zaniedbany... Potem Bucegi (dwa dni) - skaut w Sinai :D, niedźwiedzie w namiotach, widoki na przemian z mgłą oraz pierwsze śniegi tego lata. Jeden dzień na uzupełnienie zapasów i dotarcie w okolice Gór Fogaraskich.
Ten łańcuch zajął nam dokładnie 7 dni, wystartowaliśmy gdzieś na wschód od granicy mapy i skończyliśmy gdzieś za jej zachodnim końcem :).Tam szlak widmo, stada owiec przetaczających się między namiotami, czasem jakaś bez głowy i skóry. Mgła mgła i jeszcze raz mgła, schron górski i noc z mohikaninem i najwyższy szczyt Rumunii (Moldoveanu 2544m n.p.m.) z widocznością 5 metrów. Pionowe szlaki, krystaliczne jeziora, stonka turystyczna i widoooki :). Potem ta bardziej hardcorowa część wyjazdu, czyli Strunga Dracului (łańcuchy w baardzo stromym i ciasnym przejściu) szczyt Negoiu i kilometrowy odcinek robiony przez 3 godziny :x (szlak prosto, w prawo sto metrów do ziemi, w lewo sto metrów do ziemi... ) kolejne jeziorko i bieg do mety.. Powrót w upale i duchocie - 40 stopni i babcia zamyka okno i drzwi przedziału żeby wnuczek się nie przeziębił.. Zamordować.. Kraków - Wawa w 2,5 godziny dzięki InterCity, a na dworcu przywitały nas Bianka i Agata. I tak oto dokonała się nasza wyprawa.
W sumie po górach przeszliśmy ponad 150 km na przeciętnej wysokości 2100m n.p.m, najwyższe szczyty miały w okolicach 2540m n.p.m. Czuliśmy się tam świetnie, zakochaliśmy się w tych górach. Każdy kto lubi chodzić powinien wybrać się tam choć raz..